piątek, 24 sierpnia 2012

41. I znów, i znów, i znów.

Hej.
Znów mnie nie było, znów wróciłam. Byłam na koloniach we Władysławowie, nad morzem. Było w miarę. Ważne, że wreszcie zobaczyłam morze. Wreszcie:)
Dziś o szóstej byłam w Warszawie, po siódmej w domu. Kudłacz się ucieszył, lecz radość nie trwała długo. Zaczęła łapać swój ogon(czyt. wściekać się i pokazywać złość) i gryźć mnie, nie zrobiła mi nic poważnego. Teraz jej przeszło, leży obok moich nóg. Jest tak skołtuniona i zaropiała, że ledwo na nią patrzę(może dla tego że jestem "na nogach" od wczorajszego0 ranka? Nie...?). Ja się jej nie brzydzę. Muszę ją wyczesać i umyć i może lekko podciąć i pozałatwiać różne sprawy. I trochę pofocić:)
Lepszy post jutro, może w niedzielę.
Oprócz tego moja młodsza siostra w czasie mojej nieobecności rozwaliła ekran od DS-a. Akurat kiedy dostałam nową grę!No cóż, pokemon black musi poczekać:( mam nadzieję, że nowy wyświetlacz dziś przyjdzie, ale znając naszą najukochańszą, super fajną pocztę polską to mało możliwe. Przecież to Polska!
Pozdrawiam.

PS>Zapraszam na http://soniatheshihtzu.blogspot.com/

środa, 8 sierpnia 2012

40.Nie wszystko idzie po myśli.

40 notka, 40 obserwatorów. Imponujące! A ty wszystko dzięki Wam, kochani czytelnicy *puszcza oczko*. Bez czytelników bloga(raczej)by nie było.

Czy wasze też są tak strasznie niegrzeczne?

Nie? Psiak mądry, ale mądrość mądrością.....A co z posłuszeństwem? Zrobiła się ostatnia bardzo niegrzeczna, ciekawi mnie jaka będzie po moim powrocie z tygodniowych wakacji nad morzem(jadę piętnastego). Nie słucha się, nie zwraca na mnie uwagi, nie zawsze przychodzi na zawołanie. Nie daje się jej wziąć na kolana i zwyczajnie pogłaskać. Zdenerwowana, postanowiłam pokazać tą wredniejszą wersję siebie i okazać trochę czułości Fikusiowi....na oczach Kudłacza. Mamy w pokoju takie okno-drzwi, jakby na balkon, ale żadnego balkonu nie ma i w najbliższym czasie zapewne nie będzie. Ulubione miejsce Psotki. Przesiaduje tam całymi dniami i obserwuję, często szczeka i warczy na Pusię - dachowca mojej cioci. I tu akurat się z Psocią zgadzam, sama zbytnio nie przepadam za kotami, ale jakoś udaję mi się tolerować ich obecność(chociaż i tak z Pusią mamy na pieńku, i ja, i Psotka). Usiadłam na ławce pod namiotem i zawołałam Fikusia. Jego reakcja była natychmiastowa, przybiegł i wskoczył mi na kolana. Głaskałam, on się przymilał, ocierał łapkami, a ja drapałam go za uchem. Przyjrzałam się jemu dokładnie - uszom, długości pyska, oczom i tak dalej. Przypomina on mi jakąś rasę w zminiaturyzowanej wersji...tylko za Chiny nie wiem jaką! Spojrzałam na okno. Psotka leżała i patrzyła się. Na mnie i na Fikusia. I co? Merdała ogonem, ale nie w jakiś zdecydowany sposób. Lekko, jej puchaty i skołtuniony ogon kiwał się na boki.
Krok w krok
Wstałam, Fikuś zeskoczył z ławki. Przeszłam parę kroków, on za mną. Pamiętam, jak moja mam kilka dni temu szła po naszym podwórku, a Fikuś za nią. Przyglądałam się im z uwagą. Fikuś szedł za nią krok w krok, dokładnie w tym samym tempie, a gdy ona przystawała na chwilą, on również. Powiedziałam o tym mamie, spojrzała w tył, a Fikuś zamerdał ogonem. Mama przeszła kilka kroków, Fikuś też, mama stanęła - on też. I tak kilka razy! Dokładnie, w tym samym tempie, nogi stawiali w tym samym rytmie, jakby po jakimś treningu czy coś. Szedł za moją mamą jak zaczarowany. Wiem, że moja mama darzy go sympatią. Chciałabym, żeby moja relacja z Psocią wyglądała podobnie, nawet lepiej.
A Psotka?
Dobra, koniec, wracamy do naszej historii. Fikuś pognał do bramy(musi przecie pilnować domu), a ja pobawiłam się frisbee i hula-hop. Psotka przyglądała mi się z uwagą, nawet w chwili pisania tego postu Psotka gapi się w podwórkową przestrzeń przez okno - to jej takie jakby "okienko na świat". Sądzę, że jej wzrok skierowany na mnie nie był niczym niezwykłym, pies po prostu patrzy się na to, co aktualnie dzieje się na podwórku. A może jednak się mylę? Dziękuję jej za towarzystwo, za to, że chce się ze mną bawić, ale nie dziękuję za to, że zwykle kiedy ja mam ochotę na wspólne spędzenie czasu, ona ma mnie gdzieś. Wiem, że ma braki w wychowaniu, nawet spore, ale byłam tylko głupim dzieckiem. Nie da się jej normalnie uczesać. Ze trzy godziny temu robiłam jej kucyka, po pewnym czasie kolejnego, za chwilę trzeciego. Jak myślicie, czy ma go nadal na głowie? Oczywiście, że nie. Nawet nie wiem, gdzie jest ta frotka. Gdy próbuje się ją rozczesać, atakuję i gryzie. Powiem szczerze, że ten pies ma nawet bardzo dobrą ofensywę, ale to przecież nie jest pies obronny! Ma masę kołtunów, zaropiałe oczy i ogółem jest zapuszczona, ale nie mam w tej chwili nikogo, kto mógłby mi pomóc chociaż ją przetrzymać przy pielęgnacji. Gdybym miała drugi raz wybierać, nie wybrałabym tej rasy. I to głównie ze względu na pysk*, nawet nie sierść i charakter, przecież kocham Psotkę, a czasu się nie cofnie.... Nie tylko uszy, ogon też jest w opłakanym stanie. gdybym miała możliwość, poszłabym z nią do fryzjera, teraz i już. Szkoda mi by było tylko zbieranej kasy, no ale nie powiecie, że korzyści byłyby lepsze, nawet tymczasowo niż kolejna gra na DS'a(<3 pokemony!). No, ale jednak nie mam takiej możliwości, i mama raczej by mi nie pozwoliła. Powiecie, że byłoby to pójście na łatwiznę, ale co ma zrobić zniecierpliwiona nastolatka posiadająca jeden grzebień(tak, o zgrozo, tylko jeden!) i żadnej odżywki... No i oczywiście żadnej pomocy? Oczywiście, psa powinno się też uprać. Kompletnego pojęcia nie mam, jak pani Agnieszka i jej koleżanka radzą sobie z Psotką, a potem mówią, że była bardzo grzeczna..."Jak te panie to robią? Na te pytania i inne nadal nie mam odpowiedzi...
Zżerała mnie zazdrość, choć raczej nie powinnam dopuszczać się tak okrutnego uczucia i w ogóle się do niego przyznawać, gdy czytałam bloga Agi "Po prostu Axelek". Pamiętam nasze rozmowy na howrse i te sformułowanie "domowe agility z poduszek". Agnieszka kupiła ostatnio tor do agility, i psiak się słuchał. I jest tej samej rasy.....Też bym tak chciała. Wiem, że to wyniki ciężkiej pracy. Ale je chyba po prostu nie potrafię ciężko pracować. Nie.

pysk* - ST posiadają bardzo krótki pyszczek, "po patelni", przez co bardzo się męczą podczas zabawy, spacerów i biegania na świeżym powietrzu. Posiadają również te wielkie, piękne i ropiejące oczy, oraz włosy, które ciągle to tych oczu im wchodzą.

Najdłuższy post w mojej karierze?

sobota, 4 sierpnia 2012

39.Powrót.

Hej:)\
Bardzo przepraszam, że tak długo nie pisałam. Wyjechałam na tydzień w góry. Bez psa. Straszne, nie? Psotka bardzo, ale to bardzo się cieszyło z naszego powrotu. Zastanawiam się, czy ona w ogóle coś widzi przez te włosy. Jest brudna, zaropiała, pokołtuniona, więc wkrótce czeka nas pranie! I wtedy będzie new notka.
NIE ZMIENIAM ADRESU BLOGA!
Jesteśmy na półmetku wakacji. A co u was słychać? Lecę poodwiedzać wasze blogi i pokomentować:)